Ludzie mówią, że aby zrozumieć
stratę należy jej najpierw doświadczyć. To prawda. Emma Brook miała
dziewiętnaście lat kiedy straciła swoją pięcioletnią siostrzyczkę i rodziców w
wypadku samochodowym. Wiedziała, że nie była to jej biologiczna rodzina, ale
kochała ją jak własną. W końcu przeżyła z nimi siedemnaście lat swojego życia.
Minęły trzy miesiące od kiedy dowiedziała się o wypadku. Nie potrafiła sobie z
tym poradzić, ale wiedziała, że jakoś musi. Wiedziała, że nie może wiecznie
użalać się nad sobą, bo nie prowadzi do niczego dobrego, ale mimo to było jej
trudno. Tak cholernie trudno pogodzić się ze stratą tych, którzy dali jej dom.
Przygarnęli ją pod swój dach z ulicy.
Emma nie została zabrana z domu dziecka. Kiedy miała dwa lata jej biologiczna matka postanowiła wyrzucić ją na śmieci, razem z innymi odpadkami. Każdy wiedział, że ta kobieta nie była zdrowa na umyśle, ale nikt nigdy nie pomyślałby, że jest zdolna do czegoś takiego. Przecież to niedopuszczalne! Niewybaczalne. Teraz Emma jest piękną, dorosłą kobietą. Wiedziała co chce osiągnąć w życiu. Chciała robić wszystko, by w jakiś konkretny sposób móc odwdzięczyć się państwu Brook za wszystko co dla niej zrobili. Była dumna i nie bała się nazywając ich swoimi rodzicami. A mała Amanda? Przesłodki aniołek. Kiedy tylko Emma dowiedziała się o tym, że będzie miała siostrzyczkę nie posiadała się z radości. Obiecała sobie w duchu, że choćby nie wie co, będzie opiekowała się małą najlepiej jak tylko potrafi. Że będzie pomagała w domu i w pracy. A teraz co? Sama nie wiedziała co ze sobą zrobić. Najchętniej cofnęłaby czas. Chociaż na chwilę stałaby się nieznośną, nalegającą dziewczyną. Być może wtedy nie doszłoby do tego. Obwiniała się za ten wypadek. Przecież mogła ich zatrzymać. Mogła sprawić, że zostaliby w domu. Albo, że ona pojechałaby z nimi na to lotnisko. Przypilnowałaby Amandy Brook, która znając życie – była bardzo nieznośna podczas jazdy samochodem.
Wyjęła spod swojego łóżka pamiętnik, w którym zapisywała wszystkie swoje myśli. Każdą złą i każdą dobrą wiadomość. Swoje życie trzymała właśnie na kartkach tego małego zeszytu.
„Mam wciąż tę głupią nadzieję, że to tylko sen. Niestety! Minęły już trzy miesiące, a ich wciąż nie ma obok mnie. Tak mi przykro. Tak pusto teraz w moim sercu. Ciężko mi żyć ze świadomością, że nie mam już dla kogo tu być. Nie mam nikogo. Zostałam całkiem sama. Mamo! Tato! Amando! Tęsknię za wami!” – napisała, a kartkę przyozdobiła pojedyncza łza kapiąca z policzka ciemnowłosej. Usłyszała dzwonek do drzwi. Zamknęła szybko zeszyt i schowała go z powrotem pod łóżko. Tylko dlaczego akurat tam? Przecież chowała go tam tylko po to, by Amanda przypadkiem go nie znalazła. Odganiając od siebie wszystkie myśli związane z tamtą trójką, opuściła swój pokój. Otarła twarz, by nie dać znaku płaczu i nacisnęła klamkę drzwi, do których niedawno ktoś dzwonił. W drzwiach stał chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziała. Nagle przypomniało jej się, że rano została obudzona przez potworne stukanie jakiejś maszyny przed domem naprzeciwko, dlatego uznała, że to ten chłopak wprowadził się do budynku, który od sześciu lat stał pusty.
- Słucham? – spojrzała na niego.
Był nawet przystojny. Dobrze zbudowany, wysoki blondyn o zielonych oczach. Mogłaby przysiąc, że nigdy wcześniej w całym swoim życiu nie widziała równie przystojnego chłopaka. Stał przed nią i patrzył dość długo, nic nie mówiąc. Trochę denerwowało i irytowało ją zachowanie chłopaka, ale po chwili uspokoiła się słysząc jego głos. Był… piękny.
- Nazywam się Christian – powiedział niepewnie – Wprowadziłem się tu dziś z rodzicami.
- Domyśliłam się. – odpowiedziała bez większego entuzjazmu. – W czym mogę ci pomóc?
- Mama prosiła, bym poszedł do sklepu, bo zabrakło nam cukru – westchnął – Problem w tym, że nie mam pojęcia gdzie znajduje się tu jakiś sklep. Pomyślałem, że ktoś stąd mi pomoże. – rzekł zaglądając za plecy brunetki.
Emma spojrzała na zegarek wiszący w holu. Tego dnia w pracy miała pojawić się równo o 12:00, a dochodziła 11:30. Wróciła wzrokiem na chłopaka, który patrzył na nią i uśmiechał się miło.
- Zaprowadzę cię, mam po drodze do pracy. – odparła – Wejdź, za chwilę będę gotowa – dodała i zamknęła za chłopakiem drzwi.
Po dziesięciu minutach stali już przed małym sklepem, w którym Christian Parker mógł kupić potrzebny mu cukier. Kiedy dziewczyna odchodziła już od niego żegnając się, chłopak nagle przypomniał sobie, że nie zna imienia ciemnowłosej.
- Emma – odpowiedziała nie zatrzymując się.
- Spotkamy się jeszcze? – zapytał z nadzieją.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Odwróciła się tylko na chwilę i uśmiechnęła przyjaźnie. Od tamtej chwili chłopak zastanawiał się, jaką odpowiedź miał oznaczać ten gest.
Emma nie została zabrana z domu dziecka. Kiedy miała dwa lata jej biologiczna matka postanowiła wyrzucić ją na śmieci, razem z innymi odpadkami. Każdy wiedział, że ta kobieta nie była zdrowa na umyśle, ale nikt nigdy nie pomyślałby, że jest zdolna do czegoś takiego. Przecież to niedopuszczalne! Niewybaczalne. Teraz Emma jest piękną, dorosłą kobietą. Wiedziała co chce osiągnąć w życiu. Chciała robić wszystko, by w jakiś konkretny sposób móc odwdzięczyć się państwu Brook za wszystko co dla niej zrobili. Była dumna i nie bała się nazywając ich swoimi rodzicami. A mała Amanda? Przesłodki aniołek. Kiedy tylko Emma dowiedziała się o tym, że będzie miała siostrzyczkę nie posiadała się z radości. Obiecała sobie w duchu, że choćby nie wie co, będzie opiekowała się małą najlepiej jak tylko potrafi. Że będzie pomagała w domu i w pracy. A teraz co? Sama nie wiedziała co ze sobą zrobić. Najchętniej cofnęłaby czas. Chociaż na chwilę stałaby się nieznośną, nalegającą dziewczyną. Być może wtedy nie doszłoby do tego. Obwiniała się za ten wypadek. Przecież mogła ich zatrzymać. Mogła sprawić, że zostaliby w domu. Albo, że ona pojechałaby z nimi na to lotnisko. Przypilnowałaby Amandy Brook, która znając życie – była bardzo nieznośna podczas jazdy samochodem.
Wyjęła spod swojego łóżka pamiętnik, w którym zapisywała wszystkie swoje myśli. Każdą złą i każdą dobrą wiadomość. Swoje życie trzymała właśnie na kartkach tego małego zeszytu.
„Mam wciąż tę głupią nadzieję, że to tylko sen. Niestety! Minęły już trzy miesiące, a ich wciąż nie ma obok mnie. Tak mi przykro. Tak pusto teraz w moim sercu. Ciężko mi żyć ze świadomością, że nie mam już dla kogo tu być. Nie mam nikogo. Zostałam całkiem sama. Mamo! Tato! Amando! Tęsknię za wami!” – napisała, a kartkę przyozdobiła pojedyncza łza kapiąca z policzka ciemnowłosej. Usłyszała dzwonek do drzwi. Zamknęła szybko zeszyt i schowała go z powrotem pod łóżko. Tylko dlaczego akurat tam? Przecież chowała go tam tylko po to, by Amanda przypadkiem go nie znalazła. Odganiając od siebie wszystkie myśli związane z tamtą trójką, opuściła swój pokój. Otarła twarz, by nie dać znaku płaczu i nacisnęła klamkę drzwi, do których niedawno ktoś dzwonił. W drzwiach stał chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziała. Nagle przypomniało jej się, że rano została obudzona przez potworne stukanie jakiejś maszyny przed domem naprzeciwko, dlatego uznała, że to ten chłopak wprowadził się do budynku, który od sześciu lat stał pusty.
- Słucham? – spojrzała na niego.
Był nawet przystojny. Dobrze zbudowany, wysoki blondyn o zielonych oczach. Mogłaby przysiąc, że nigdy wcześniej w całym swoim życiu nie widziała równie przystojnego chłopaka. Stał przed nią i patrzył dość długo, nic nie mówiąc. Trochę denerwowało i irytowało ją zachowanie chłopaka, ale po chwili uspokoiła się słysząc jego głos. Był… piękny.
- Nazywam się Christian – powiedział niepewnie – Wprowadziłem się tu dziś z rodzicami.
- Domyśliłam się. – odpowiedziała bez większego entuzjazmu. – W czym mogę ci pomóc?
- Mama prosiła, bym poszedł do sklepu, bo zabrakło nam cukru – westchnął – Problem w tym, że nie mam pojęcia gdzie znajduje się tu jakiś sklep. Pomyślałem, że ktoś stąd mi pomoże. – rzekł zaglądając za plecy brunetki.
Emma spojrzała na zegarek wiszący w holu. Tego dnia w pracy miała pojawić się równo o 12:00, a dochodziła 11:30. Wróciła wzrokiem na chłopaka, który patrzył na nią i uśmiechał się miło.
- Zaprowadzę cię, mam po drodze do pracy. – odparła – Wejdź, za chwilę będę gotowa – dodała i zamknęła za chłopakiem drzwi.
Po dziesięciu minutach stali już przed małym sklepem, w którym Christian Parker mógł kupić potrzebny mu cukier. Kiedy dziewczyna odchodziła już od niego żegnając się, chłopak nagle przypomniał sobie, że nie zna imienia ciemnowłosej.
- Emma – odpowiedziała nie zatrzymując się.
- Spotkamy się jeszcze? – zapytał z nadzieją.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Odwróciła się tylko na chwilę i uśmiechnęła przyjaźnie. Od tamtej chwili chłopak zastanawiał się, jaką odpowiedź miał oznaczać ten gest.
Ciekawy prolog ;] Będę tu zaglądać ;p
OdpowiedzUsuńWidzisz? napisałaś w zakładce spam i już masz we mnie wiernego czytelnika. świetne
OdpowiedzUsuńŚwietny prolog czekam nn :)
OdpowiedzUsuńWow muszę ci powiedzieć,że szalejesz z tymi blogami, kurdę a tu człowiek nie ma czasu nawet na jeden, podziwiam :D.
OdpowiedzUsuńProlog, naprawdę interesujący. Wyobrażam sobie jak musi być ciężko głównej bohaterce, może dlatego, że kiedyś sama straciłam bliską mi osobę i wiem, że ból po jej stracie nigdy do końca nie minię, jednak czas łagodzi wiele rzeczy, również cierpienie. Zastanawia mnie również tajemniczy Christian, coś mi się wydaję, że poważnie namiesza w życiu Emmy.
Pozdrawiam :)
Jej! Jakie to jest świetne! Czekam na rozdział pierwszy. Dodaj wcześniej niż za dwa tygodnie. < 3 3 3 3
OdpowiedzUsuńCzekam na 1 roździał
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ! :)
http://myzombielifee.blogspot.com/
Prolog bardzo mi się spodobał, szczególnie dlatego, że zamieściłaś w nim retrospekcję, a uwielbiam takie wypady w przeszłość :)
OdpowiedzUsuńJaki banalny powód, by zagadać do dziewczyny - zabrakło cukru :D
Jeśli nie będzie to dla ciebie problemem, proszę informuj mnie o kolejnych rozdziałach.
Pozdrawiam, Asuria :*
prolog wyszedł super, bardzo ciekawie :) pozdrawiam ciepło i w wolnej chwili zapraszam do siebie, po latach powróciłam na swój blog i z chęcią zawieram nowe blogowe znajomości :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój blog ; DD. Nie mogę się doczekać nexta. ^^
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam tutaj nigdzie spamu więc :
Zapraszam Cię na http://behind-of-the-scene.blogspot.com/, gdzie przeczytasz o prawdziwej przyjaźni i cenie sławy. Pozdrawiam <3